niedziela, 29 maja 2016

Dlaczego nie mogłabym być chłopcem

Czy wypada jeszcze wspominać o wątku gender, czy to jest już nazbyt passe? Chyba jest, chyba bardzo, ale nic nie poradzę na brak kompatybilności moich przemyśliwywań z tym co modne i na topie we świecie. Nie poradzę sobie, przykro mi, sorry bardzo, dzisiaj lesson topic gender. Czy coś koło tego, bo to będzie taki gender spod lady, niby jest, ale zawinięty w gazetę i żeby go dostać, to się musisz naprosić i pouśmiechać. Uśmiech proszę! O, dużo lepiej już wyglądasz, dużo lepiej, nawijam: Jestem sobie człowiekiem. Tak mi od dziecka wmawiają. Fajnie, ludzie mają cudne życie, mogą jeść przy stole używając sztućców albo mogą złapać kogoś za mordę przy pomocy najwspanialszego z błogosławieństw (czyt. kciuków), mogą chodzić, biegać, mówić mogą, pisać mogą się nauczyć, ogólnie to człowiek jest produktem prima sort. Tak mi się wydaję, że jesteśmy dużo lepsi np. od psów, ale to też można zawsze przedyskutować. Rośniesz sobie, taki mały ciągle, i nie ma dla ciebie różnicy, czy jesteś w spodniach, czy w spódnicy. A później etapy takie różne śmieszne. Bo już widzisz, że są i spodnie i spódnice i widzisz różnicę. I następuje gradacja charakterologiczna - roboczy termin medyczno-psychologiczny. Każdy szanujący się buntownik udaje, że różnic nie ma. To jest, proszę państwa, gimbaza się kłania, ściema! Różnice + gimbaza = ściema. Więc pół świata chodzi ubrana wedle rozkazu z podziałem na niebieski i różowy, a drugie pół zwyczajnie zaczyna ubierać się na czarno. Żadna z połówek nie ma racji, ale moje serce zawsze za buntownikami murem stoi. Czarny, tyle odcieni czerni, czarny, czarniejszy, najczarniejszy. A wszystkie one zależne od stopnia sprania ubrania. Całe szczęście u mnie w domu nie narzekano na brak Perwollu. Więc, pomijając temat spodni i spódnic, to kolor czarny na tapecie musowo musiał być. Oczywista rzecz. I patrz, no patrz, oto właśnie piękna równość, banda Murzynów, wszędzie czerń (ojjj, sorry, przesadziłam?). I tylko z biegiem czasu widzę jaka jest różnica, która teraz też zanika. Cyklicznie się pojawia i znika. Żaden charakter, żadna fizjonomia, żadne hormony, ta różnica z żadnych z tych rzeczy nie wynika. Ajajaj, inna jest tu nierówność chodnika. Wszystko rozbija się o włos. O włos w liczbie mnogiej. Zgrupowanej do kucyka, warkoczyka, burzy loków, a nawet artystycznego nieładu tzw. fryzury na LOLKA z Bolka i Lolka, bo trzy włosy to też jednak liczba mnoga. Więc oto właśnie sedno sprawy, rymem zwieńczę: bez włosów nie ma zabawy. I tu mi się wkrada czas teraźniejszy i to, że teraz chłop z włosami po pas, to właściwie jest wypas. I chciałam powiedzieć, że nie mogłabym być chłopcem, bo bez włosów wyglądałabym co najmniej głupio, ale to nieaktualne. Chłopcy są wolni, proszę państwa, otóż oto jest wolność dla chłopców. Odnalazłam eurekę! Gender srender, równość ma być? Bo kobieta poniżana? No to spójrz na włosy tego pana! Długie ma, zapuścił sobie, bo jak my możemy spodnie, to on także może robić życie modne i wygodne. Hm? Chłopcy, na luzie, ja za Wami w ogień, noście długie, noście krótkie, byleby było wygodnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz